Mówi się, że dzieci się zmieniają, ale zamiłowanie do teatru i bajek nie przemija. Zmienia się sposób prezentacji. Pierwsze przedstawienia w mojej szkole (5 lat temu) były przy bezpośrednim kontakcie: scena – widz. Teraz dzieci wolą się przedstawiać z ekranu.
Wszyscy
uwielbiają grać, nawet jeśli to jest w języku obcym. Wstydliwi i
nieśmiali (przy odpowiednim przydziale ról) odnajdują się w tym
zajęciu doskonale.
Jest
to kolejne przedstawienie moich uczniów. Nie jest doskonałe pod
względem aktorskim. Bardzo amatorskie i nawet bym powiedziała „na
łapu capu”. Gonił nas czas, nie było pogody do nagrywania, psuły
się sprzęty. Życie. Ale to też jest wielka lekcja na przyszłość:
poprawnie planować. Dzieci przy robieniu filmu współpracowały,
korzystały z programów komputerowych do przerabiania filmów,
wymyślały stroje, jednym słowem tworzyły. Ja byłam kierownikiem
tej „wielkiej produkcji” do obowiązków którego należało
znaleźć odpowiednią bajkę – odpowiadająca ilości uczestników,
napisać tekst, dobrać odpowiednie piosenki, dostosować się do
warunków i możliwości i najważniejsze: ogarnąć żywioł :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz